Robert Szmielak nowym wzmocnieniem formacji ofensywnej
Już nam zarzucono, że nie chwalimy się transferami i nowościami z naszymi kibicami, dlatego wywołani do tablicy, nadrabiamy zaległości! Nasze pierwsze wzmocnienie ofensywy w sezonie 2021 to Robert Szmielak na pozycji Wide Receivera. Bardzo młody i utalentowany zawodnik, który swoją przygodę sportową zaczął od zupełnie innej dyscypliny. Swój charakter pokazał w Towers Opole. W zawrotnym tempie rozwinął skrzydła i w 2019 roku stał się jednym z najbardziej wyróżniających się skrzydłowych w Polsce. Udany sezon pozwolił mu na miejsce w szeregach Panthers Wrocław, jednak dopiero u nas poczuł się jak w domu i mamy nadzieję, że ten sezon przyniesie mu wiele sukcesów.
Przybliżając naszym kibicom sylwetkę zawodnika, nie możemy nie spytać o chyba najbardziej popularne pytanie, ale też jedno z najciekawszych. Jak zacząłeś interesować się futbolem amerykańskim? Jak to się zaczęło?
Robert Szmielak: Moja przygoda z futbolem zaczęła się około 4 lat temu, gdy oglądałem w Opolu mecze nieistniejących już Wolverines. Miałem wtedy przerwę od sportów drużynowych, bo całe życie byłem bramkarzem (Odra Opole, Wiking Rodło, TOR Dobrzeń Wielki) i pomyślałem, że spróbuję swoich sił w futbolu. Wtedy za namową mojego przyjaciela Mateusza Szurpickiego, którego można kojarzyć z występów w Lowlanders Białystok, poszedłem na jedną z ostatnich rekrutacji do Wolverines. Rekrutacja odbyła się kilka tygodni przed fuzją z Wizards Opole, która była konieczna aby móc wystąpić w projekcie LFA 2.
Patrząc na niektórych kolegów z klubu i porównując wasz staż i doświadczenie, można stwierdzić, że w krótkim czasie stworzyłeś sobie niezłą historię jeśli chodzi o przynależność do klubów. Jak to się stało, że jesteś teraz jednym z Sokołów?
RS: Uważam, że poprzedni sezon nie był dla mnie najlepszy. Po udanym sezonie w Opolu i transferze do Panthers Wrocław „pandemiczna rzeczywistość” bardzo szybko mnie zweryfikowała. Nie odnalazłem się w drużynie, a przez cały sezon zdobyłem chyba 15 jardów. Nie chciałem stracić kolejnego roku, a pomóc w tym miało otrzymanie propozycji transferu do 3 różnych klubów. Falcons byli najbardziej konkretni, a sam fakt, że od samego początku miałem tam kilku znajomych sprawiło, że nie żałuję tej decyzji i czuję się świetnie.
Jak idą przygotowania do sezonu?
RS: Na treningi do Tychów dojeżdżam z Wrocławia. W trasie bardzo często uczę się playbooka, a nawet przeglądam instagrama w poszukiwaniu filmików i wskazówek jak zostać lepszym i mądrzejszym skrzydłowym. Uwierzcie, lub nie ale jest tam sporo przydatnych materiałów, z których można się wiele nauczyć, a potem wykorzystać na treningu. Mam również to szczęście, że jedna z siłowni we Wrocławiu nie została zamknięta, więc trenuję tyle ile mogę żeby wrócić do swojej najlepszej formy z Opola.
Jeżeli zaś chodzi o przygotowania drużynowe to wydaje mi się, że z tak szerokim wachlarzem zagrywek możemy mieć najlepszą ofensywę w całej lidze. Chłopaki z defensu też są w świetnej dyspozycji, chociaż według wielu uważani są za starych i wypalonych. Sądzę, że te docinki są dla nich motywacją i już niedługo pokażą „młodziakom” na co ich stać.
Jak emocje przed pierwszym meczem? Z tym sezonem wiążesz chyba wielkie nadzieje, przede wszystkim będziesz chciał złamać zeszłoroczną złą passę. Czy odczuwasz jakaś presję z tego powodu?
RS: Czuć lekki stres, adrenalinę i podniecenie. Po tak długiej przerwie od gry i przygotowaniach do sezonu w końcu startuje liga. Inaugurujemy rozgrywki jako pierwsi podejmując u siebie Warsaw Eagles i na pewno wszystkie oczy futbolowej Polski będą zwrócone w stronę Tychów.
Aktualnie moją największą motywacją jest udowodnienie samemu sobie, że poprzedni rok był wypadkiem przy pracy i dalej mogę się liczyć w stawce najlepszych skrzydłowych w Polsce. Dodatkowo mamy ogromne szanse znaleźć się w finale, a o to Tychy walczą od kilku dobrych lat więc włożę całe swoje serducho i umiejętności żeby pomóc w osiągnięciu tego celu.